>>Sprawozdanie<<
… I rok minął jak z bicza strzelił, a był to dziewiętnasty rok odkąd spotykamy się systematycznie na naszych starokońskich spotkaniach. Od czternastu lat świętujemy Wigilię Bożego Narodzenia, dzielimy się opłatkiem, składamy sobie życzenia. Tak też było i w mijającym już roku. Zebraliśmy się licznie, bo było nas aż 31 osób co prawie pobiło rekord (najliczniejsza była pierwsza Wigilia – w „Pacificu” w 2002 roku). Przypuszczam, ze nie bez znaczeni była lokalizacja restauracji w której świętowaliśmy. „Znajomi i Przyjaciele” znajdują się przy placu Grunwaldzkim, a wiec wszystkim było stosunkowo blisko, a dogodny dojazd zarówno samochodami, jak i komunikacją miejską też sprzyjał frekwencji. Lokal jest przestronny i wygodny, a wystrój zapewniono świąteczny. Wprawdzie choinkę trzeba było przenieść z sali na zaplecze, bo wieszaki na płaszcze tak licznego towarzystwa trzeba było gdzieś ustawić.
Zebraliśmy się prawie punktualnie o godzinie dziewiętnastej, a niespodziewanie zjawił się też niezapowiedziany gość (Piotr Wende ze Szwajcarii), wiec dodatkowe nakrycie pozostawione, dla takiego wędrowca zostało zapełnione. Ucieszyliśmy się bardzo, bo Piotra dawno nie było wśród nas a zawsze był postacią barwną i wesołą.
Jak każe odwieczny zwyczaj podzieliliśmy się opłatkiem i popłynęły życzenia, życzenia, życzenia. Prócz zdrowia i radości, życzyliśmy sobie, by w nadchodzącym roku było wiele okazji do wspólnych spotkań i wiele miejsc do odwiedzenia pospołu. A rok przyszły będzie nie byle jaki – bowiem minie dwadzieścia lat odkąd spotykamy się systematycznie. Początkowo nieśmiało – na spędach, gdy konie były tylko w tle, potem już konie towarzyszyły nam na stałe, na rajdach i rajdobozach, a bale jakie organizowaliśmy były huczne i pozostawiły niezapomniane wspomnienia. Życzyliśmy sobie by tak było dalej i jak najdłużej.Wieczerza wigilijna wypadła też bardzo pozytywnie. Barszczyk był smaczny, pierogi znakomite, karp też nie najgorszy a do tego wszystkiego jak zwykle groch z kapustą. Na deser do kawy i herbaty były dwa rodzaje ciast – pyszny makowiec i nie ustępujący mu sernik. Wszystko byłotak obficie serwowane, że zimny bufet (pycha-śledziki i sałatki) nie miały już zbytniego powodzenia. Jak zwykle Św. Mikołaj przyniósł prezenty. Każdy dostał podkładkę pod kufel do piwa ze świątecznym motywem i czekoladowego Mikołajka. Olek z Monachium powielił i rozdał kantyczki, wiec kolędy popłynęły gromkim głosem, po parę zwrotek każda. Rozmowy to z tym to z tamtym, dawno nie widzianym, plany na rok następny wypełniły ten uroczy wieczór. Koło 23-ciej ludzie powoli zaczęli rozchodzić się do domów – pora szykować Święta.
W tym roku lokal wyszukał i całe spotkanie opłatkowe zorganizował Zbyszek a dzielnie sekundowała mu Iwona. Ponieważ Zbyszek jest skrupulatny i pedantyczny, wiec wszystko było dopięte na ostatni guzik. O żadnym szczególe nie zapomniał, a w dodatku wszystko jeszcze utrwalił na zdjęciach które znajdują się jak zwykle w galerii. Wielkie mu dzięki za to.
Tekst i opracowanie: Olo
Zdjęcia: Zbyszek B.