Moje refleksie na dwudziestolecie

 

Kochani!

Jakoś niepostrzeżenie okazało się, że dwudziesta rocznica zawiązania się „Starych Koni” mija już w tym roku. Dziesięć lat temu, gdy podsumowałem naszą ówczesna działalność napisałem: Miejmy jednak nadzieję, że czas jakiś jeszcze „Stare Konie” przetrwają zanim nie zakończą definitywnie swojej działalności”.  No i jakoś przetrwały, trzymamy się jeszcze dzielnie, może mniejsza grupa Starych Koni spotyka się, może rzadziej. Zaniechaliśmy comiesięcznych spotkań w ostatni wtorek miesiąc (kiedyś w Pacific Union później w innych lokalach), czasu już nie staje. Wszakże wciąż działamy, a niektóre nasze poczynania przechodzą wszelkie wyobrażenia.

Spędy Starych Koni, najstarsza nasza  impreza, miały w ostatnim okresie mniejsze powodzenie, to jednak nie zaniechaliśmy ich całkowicie. Uroczyście obchodziliśmy w ubiegłym roku w Książnie Jubileusz 50-lecia założenia AKJ Wrocław.  Zjechali akajotowicze najstarsi i najmłodsi z całego kraju i zagranicy. Zebrała się nas setka luda.Bawiliśmy się świetnie.Dyrektorostwo Dąbrowscy zaszczycili  obchody swoją obecnością, co pozwoliło złożyć życzenia Zbyszkowi z okazji jego 90 rocznicy urodzin i podziękować za wszystko co dla naszego AKJ-tu swojego czasu uczynił. 

Za to rajdy konne, początkowo organizowane na koniach huculskich w Beskidzie Niskim, od 2008 roku zmieniły całkowicie swój charakter. Zrezygnowano z bazy w Odrzechwej, rajdy przeniosły się w Bieszczady a hucułki zastąpiono wierzchowcami „pełnowymiarowymi”. Rajdy bieszczadzkie są bardziej „wymagające” kondycyjnie. Trasy z reguły trudne, po bezdrożach, z dużą ilością galopów i przedzierania sie przez knieje, co trochę ograniczyło zespół uczestników. W wielu wypadkach można było wprawdzie wozić się przez cały czas wozem towarzyszącym rajdowi, ale nie wszyscy to lubią. Wąskie kilkunastoosobowe grono entuzjastów rok rocznie uczestniczy w rajdach i bardzo sobie to chwali.

Rajdobozy, które pierwotnie odbywały się w Rakowie, w „Śniegórce” zostały przeniesione już w 2010 roku do Komorza. Pensjonat „Kalina” okazał się wygodny, a dodatkowym atutem było bliskie sąsiedztwo stajni Romana, dopóki ta istniała. Tereny, jeziora i lasy Pojezierza Drawskiego mają swój niepowtarzalny urok, więc wszyscy tam chętnie co roku wracali. Wyłomem stał się ten rok, kiedy to rajdobóz przeniesiono do Salina na Kaszubach, co miało swoje dobre strony ale i pewne mankamenty. Nie mniej wszyscy uczestnicy wrócili zadowoleni.

Bale już nie były ostatnio tak częste jak dawniej i tak huczne, jak w Rivendelu (2002) czy Paulinum (2007). Nie mniej w ostatnim dziesięcioleciu bawiliśmy się w karnawale kilkakrotnie. 

Trzeba też wspomnieć o spotkaniach opłatkowych, które regularnie co roku gromadzą około 30 uczestników. Przychodzą byli akajotowicze rzadko widywani na innych naszych imprezach.

Wielu starych koni okazało się entuzjastami żeglarstwa, a co więcej, niektórzy są wytrawnymi wilkami morskimi ze stosownymi patentami kapitańskimi. Wobec tego wymyślono rejsorajdy, czyli rejsy morskie po Adriatyku.

Ogółem w ostatnim dziesięcioleciu odbyło się blisko 50 imprez firmowanym przez „Stare Konie”,  nawet więcej niż w poprzednim dziesięcioleciu.

Życie towarzyskie, odnowione przed dwudziestu laty kwitnie również w mniejszych grupach, tak, że czasem trudno znaleźć termin na kolejne spotkanie. W miarę własnych możliwości stare konie także chętnie wybierają się na różne wspólne wojaże zagraniczne  (Australia, Afryka Południowa, Azja, Peru, Gruzja).  

Źrebaki, towarzyszące licznie rodzicom na pierwszych spędach, teraz pokazują się sporadycznie w naszym gronie. Bardzo to miłe z ich strony, że całkiem o nas nie zapomniały ale jeśli z czasem włączą się bardziej do naszej małej społeczności, można mieć nadzieję, że idea która nam przyświecała, gdyśmy ponownie się skrzyknęli  nie wygaśnie tak szybko. Widzimy wiec, że jeszcze chyba nie koniec.
 Jeszcze w zielone gramy….

Ja już powoli wycofuje się z przewodzenia Starym Koniom, ale jestem spokojny, że idea nasza nie zaginie a następne dziesięciolecia będą równie owocne w wystrzałowe imprezy jak dotychczas, inni zaś godnie przejmą po mnie pałeczkę. 

Wasz Olo

 

Jak zwykle  powinniśmy wspomnieć też o tych członkach naszego AKJ-tu, którzy odeszli od nas w ubiegłym dziesięcioleciu. Jest ich spora liczba:

Janusz Dawiskiba (+2013), Marek Gajewski (+2014), Jan Górniak (+ 2012), Jerzy  Grałek (+2016), Halina  Kubzdela (+ 2012), Czesław  Nowak (+ 2013), Paweł  Nowak (+ 2014), Ewa Ratajczak (+ 2013), Eugeniusz Get Stankiewicz (+ 2011), Kazimierz Tolarz (+ 2009).

Pamitajmy o nich