Wigilia Starych Koni 14.12.2013 r.
Ewa Formicka
Wigilia Starych Koni anno domini 2013 odbyła się podobnie jak rok wcześniej w hotelu „Ptak” we Wrocławiu, gdyż miejsce jest miłe, klimatyczne, eleganckie, jedzenie podają smaczne, a standard imprezy jest generalnie wysoki i wszystkim odpowiadający. Nie bez znaczenia jest też fakt iż hotel prowadzi młoda osoba z końskiej branży oraz lokalizacja obiektu w centrum miasta.
Zjawiły się 22 osoby, w tym osoby spoza Wrocławia i nawet spoza kraju. Zastaliśmy stół pięknie udekorowany, z głośników cicho sączyły się kolędy. Rozdano opłatki i staropolskim obyczajem popłynęły życzenia. Życzyliśmy sobie nawzajem głębokich i radosnych przeżyć podczas nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia, a także pomyślności w nadchodzącym Nowym Roku. Nadrzędnym jednak życzeniem był slogan „aby nam się chciało chcieć”, gdyż nie gasnąca aktywność jest motorem, dzięki któremu ciągniemy te wózki. A dopóki ciągniemy…. jest dobrze. Wspomnieliśmy też tych, którzy w ubiegłym roku dociągnęli już te wózki do mety i opuścili nasze grono, a byli to Ewa Ratajczak i Czesio Nowak, którego pogrzeb odbył się w Australii na kilka dni przed naszym spotkaniem wigilijnym.
Na stół wjechały tradycyjne dania, to jest barszcz z uszkami, karp, groch z kapustą, pierogi z kapustą i grzybami. Przed każdym talerzem leżał pierniczek w kształcie konia wypiekany przez Hanię Olową, co wszystkim przypadł do gustu. Deserem było nie co innego, jak ciepły jeszcze makowiec (specjalność zakładu), a całości dopełniły owoce i napoje. Pomiędzy daniami Hania tradycyjnie rozdawała drobiazgi, wyręczając zmęczonego Mikołaja. Dostał je ten, kto zasłużył, ale nie słychać aby ktoś został pominięty. Nie zabrakło tureckiej chałwy prosto z Monachium, o co jak zwykle zadbał Olek. Tak że po pewnym czasie trudno się było ruszyć od stołu, ale obżarstwo jest nieodłącznym składnikiem kolacji wigilijnej, więc nikt nie narzekał. Za to bardzo dobrze szło nam kolędowanie – cała kolacyjna para poszła w gwizdek i daliśmy koncert jakich mało. Zrobiło się rodzinnie i ciepło, a dziarskie śpiewanie może ujęło nieco kalorii?
Dobrze nastrojeni rozjechaliśmy się do swoich domów, bo tam pierogi dopiero czekały na klejenie, a karp jeszcze pływał w stawie.
I wózek toczy się dalej…..
|