BALE, BALE, BALE…

Bale, Bale, Bale…….

 

Gala Starych Koni

  Szczawno,  Hotel Maria-Helena, 6 lutego 2010

 

W ubiegłym roku, na skutek jakichœ tam niedomówień, ale głównie z powodu braku zainteresowania ze  strony Starych Koni upadł projekt zorganizowania Wielkiego Balu i w efekcie poprzestaliœmy na Wielkiej Lipie, czyli Półabalu. W tym roku przypada 45-lecie założenia Wrocławskiego AKJ-tu. Wobec tego byłoby nie do pomyœlenia, żeby nie odbył się solidny bal inaugurujšcy obchody tego Jubileuszu.

Wycieczka po zaœnieżonych polach wokół Szczawna   W Domu Zdrojowym, w pijalni wód mineralnych   Szczwno by night

Inicjatorem i organizatorem balu był w tym roku Maciej, który wszystkie sprawy wzišł w swoje ręce i perfekcyjnie zorganizował całš imprezę. Rozesłał imienne zaproszenia do Starych, Œrednich, Młodych i różnej maœci  zaprzyjaŸnionych Koni. Wynalazł œwietny lokal: œwieżo oddany do użytku Hotel Maria-Helena, ekskluzywny, komfortowy i wygodny; wynegocjował niewygórowane ceny. Można też było przyjechać kilka dni wczeœniej (korzystajšc z rabatu) lub pozostać dłużej, by zażywać wywczasu i œwieżego powietrza u wód. Kilka osób z tego skorzystało i bardzo to sobie chwaliło. Olowie zjechali już we czwartek i załapali się na pięknš pogodę, wobec tego zwiedzili okoliczne pola i lasy, widzieli sarny przebiegajšce dużym stadem przez drogę. Oglšdali panoramę okolicznych gór z Chełmcem i Trójgarbem na pierwszym planie. W dali majaczyły nawet Karkonosze. Nazajutrz przybyli Formisia i Jankes i dalej już wspólnie we czwórkę penetrowali okolicę, a po południu pili wody w pijalni, obiadowali w przytulnej knajpce i szarlotkowali w uroczej kawiarence; spacerowali po deptaku rzęsiœcie oœwietlonym stylowymi latarniami.

Przy kawie i szarlotce w przytulnej kawiarence   Pokój hotelowy w Marii-Helenie   Stół już nakryty do wystawnej kolacji

W sobotę zaczęli zjeżdżać pozostali balowicze. Kwaterowali się w pokojach. Wszystkie były dwuosobowe a nawet niektóre jednoosobowe z łazienkami. Każdy pokój inaczej urzšdzony, w niektórych były nawet małżeńskie łoża w stylu „Empire” z kolumienkami (baldachimy zostały chwilowo zdjęte).  Po krótkim wspólnym spacerze i niewyszukanym obiadku w atmosferze zaczęło się już wyczuwać goršczkę przedbalowš. Panie zaczęły szykować koafiury, szyfony i brokaty, przymierzać kreacje, a panowie odkurzali  smokingi, garnitury i co kto miał, jako że miała to być pełna gala. Jedynie towarzystwo Krzysia i Dzidka stawiło się w strojach organizacyjnych, co ubarwiło dodatkowo imprezę.

Galowo ubrani, zbieramy się w sali balowej       Organizator zaprasza do stołu       Przy stole - wieczerza co się zowie

Orkiesrta już gra, wszstkie pary tańczš     Kolejne pary na parkiecie     Zagadka: a kto to tak tańczy?

Punktualnie o godzinie 19-tej Maciej zebrał wszystkich w gustownie udekorowanej sali balowej i oznajmił rozpoczęcie „Jubileuszowego, Dorocznego, Ósmego Balu Starych Koni”. Zasiedliœmy do wspólnego stołu, a kelnerzy zaczęli roznosić goršce dania i nalewać trunki. Nie będę rozwodził się nad menu, wystarczy, że powiem iż wszystko było nadzwyczaj smaczne i gustownie podane.  Wzniesiono pierwszy toast i następne. Gdy wszyscy się posilili rozpoczęły się tany. Grał miejscowy zespół. Repertuar miał bardzo urozmaicony, wiec każdy znalazł coœ dla siebie . Tylko nieliczni malkontenci trochę wybrzydzali że zbyt dużo disco-polo. Zespół grał moim zdaniem. œwietnie – na tyle głoœna, że można było tańczyć w każdym zakamarku sali, a na tyle nie nachalnie, by bawišc się nawet blisko orkiestry, tancerze mogli swobodnie bawić partnerki rozmowš. Poza tym grali długo, a robili stosunkowo krótkie przerwy. W pierwszej takiej przerwie Maciej przygotował niespodziankę numer jeden tego wieczoru. Zamówił fotografa, który każdej parze  zrobił zdjęcie, na stosownie wybranym tle, a następnie wspólne zdjęcie wszystkich uczestników balu. Stare Konie też wystšpiły z niespodziankš, podarowały Maciejowi   album o koniach w podziękowaniu za podjęcie się trudu organizacji balu. Obdarowany nie pozostał dłużny i wręczył Olowi, animatorowi starokońskich poczynań, pięknš cynowš paterę z głowš konia, Olowej zaœ sznur pereł, takich jakie noszono na dzikim zachodzie. Był to asumpt do wzniesienia następnej serii toastów, które tej nocy były wyjštkowo liczne i gromkie.  

Tańczyliœmy parami, dostojnie   ...grupowo,...   ... w pojedynka,...   

... Panie z Paniami,...   ...i Panie solo,..   ...znowu parami, stylowo,..   wężykiem i ławš,...

Po tym przerywniku wszyscy poszli dalej w tany, regenerujšc siły od czasu do czasu  przy szwedzkim stole, suto zastawionym zimnymi daniami. Tańczono solo, parami, w kółkach, wężykach. A gdy podano kawę i herbatę, na salę wjechała następna niespodzianka:  olbrzymi tort z fajerwerkami. Ku wielkiej radoœci tort ten okazał się nie tylko wielce ozdobny ale bardzo smaczny (co nie zdarza się takim tortom zbyt często). Balowano dalej z przerwš jedynie na zdrowie Konia, które wypito szampanem tradycyjnie o północy. Tańczono i bawiono się œwietnie. Orkiestra grała do 3 rano i potem jeszcze z własnej chęci trochę dłużej, dopóki niedobitki pozostawały jeszcze na parkiecie.

Szwedzki stół   Niespodzianka, wjeżdża tort!   Francuskie klimaty

Nazajutrz na œniadanku wszyscy zebrali się o godzinie, powiedzmy sobie, dziesištej  by jeszcze przy różnych smakołykach i mocnej kawie rozpamiętywać  wczorajsze szaleństwa i snuć plany na przyszłoœć, bo ten rok będzie bogaty w starokońskie imprezy. Na pierwszy plan wysunęła się sprawa rajdu austarlijskiego. Ku zaskoczeniu wszystkich Renata R. przygotowala ilustrowany przewodnik po trasie rajdu. Niestety po œniadaniu i krótkim spacerze pora była wracać do domu. Szczawno żegnało nas zadymkš.

Maciej wznosi toast za zdrowie Konia   Amaranty...!   Bawimy sie dalej

W balu uczestniczyło 19 osób. Z czego 14 to Stare Konie i/lub ich osoby towarzyszšce, jedna para œredniokonna i trzy osoby z towarzystwa zaprzyjaŸnionego z Dzidkiem Chudzikiem. Bywały bale liczniejsze, ale ten pozostanie w pamięci wszystkich jako zorganizowany z klasš. Macieju, przyjmij raz jeszcze nasze podziękowania!!!

Dyskusje przy niedzielnym œniadaniu

Zdjęcia: Pani Zgaga, Formisia, Iwona, Hania O.

Tekst: Olo

*****************************************************************************************

 

Bal Œredniokonny AKJ

Wrocław, Hotel Wieniawa, 14 lutego 2010

 

Tradycyjnie, także i w tym roku Stare Konie zostały zaproszone na Bal Œredniokonny. Bal ten odbywał się już pišty  raz z kolei, a więc był nader  jubileuszowy. Zorganizowany jak zwykle przez naszych młodszych kolegów po siodle, czyli  byłych członków AKJ Wrocław głównie z okresu œwiniarskiego zapowiadał się œwietnie. Bale przez nich organizowane sš zawsze huczne, liczniejsze od naszych (zwykle koło setki luda się zbierze) i majš charakter bardziej zbliżony do dawnych „Skoków na Bankiet”, czyli Jubileuszowych Bali Rocznicowych dawnego AKJ. Podobnie było i w tym roku. Tym razem jednak Stare Konie zjawiły się w iloœci szczštkowej. Dawniej bywało nas więcej. Mogło to być spowodowane tym , że nasz bal starokoński (patrz wyżej) był zaledwie przed tygodniem i towarzystwo czuło nieco przesyt. Możliwe też iż to, że odbywał się w  „Walentynki” miało też jakieœ znaczenia – niektórzy takie uroczystoœci wolš obchodzić w bardziej intymnej atmosferze, kameralnie. Nie będę w to wchodził, doœć, że można nas było policzyć na palcach nieomal jednej ręki, ginęliœmy więc w tłumie młodo- i œrednikońskim, oraz zaproszonych zaprzyjaŸnionych goœci, nie mniej stanowiliœmy wyrazisty akcent.

Wiadomo czyj to bal!   Henio otwiera Bal   Walentynkowe akcenty

Tym razem Bal odbywał się w Hotelu Wieniawa (poprzednie były się w Klubie Oficerskim). Z racji daty wystrój był kowbojsko-walentynkowy. Na każdym stoliku były różowe baloniki i serwetki w różowe serduszka, a tylko baner zawieszony na œrodkowym oknie przypominał kto się tutaj bawi. Uczestnicy i goœcie zaproszeni byli ubrani jak należy, w stroje organizacyjne. Niektórzy w bardzo stylowe. Byli więc kowboje różnych maœci, meksykanie, koniokrady, a nawet pastor i kaznodzieja. Panie oczywiœcie zadawały szyku kreacjami z dzikiego i cywilizowanego zachodu.

Rasowi kowboje i szeryf   Tańce, hulanki, swawole...    Napoje, słodycze, owoce... i moment ciszy by porozmawiać

Imprezę otworzył zgodnie z tradycjš Heniutek – Shefiff wszech czasów po czym wszyscy ruszyli do polki galopki (Hej, Zuzanno…!). Po wyskakaniu się jak należy zasiedliœmy do stołów; do jadła i trunków wszelakich. Stoły uginały się od przekšsek. Jadło było przedniej jakoœci a goršce dania podawano sprawnie i szybko. Wszystko œwieże, smaczne, a głęboko zmrożonym wódecznoœciom niczego zarzucić nie było można.  Na szwedzkim stole stała kawa, herbata ciasta i owoce. Po goršcej kolacji rozpoczęły się plšsy na dobre. Orkiestra grała dobrze tylko okropnie głoœno, przez co wszelaka konwersacja, zarówno w tańcu, jak i przy stolikach była wykluczona. W zwišzku z tym wszyscy, a stare konie w szczególnoœci hasały po parkiecie nie wdajšc się w żadne dysputy. Szczęœliwie przerwy w graniu też były (nawet doœć długie). Można więc było porozmawiać i pooglšdać sobie przeŸrocza, z rajdu œredniokońskiego, które były wyœwietlane  bez przerwy na ekranie w rogu sali, jako że nasi młodsi koledzy w ubiegłym roku także zorganizowali sobie rajd konny i chyba, podobnie jak my, na tym nie poprzestanš. Odbyły się też konkursy w rzucaniu kapeluszem kowbojskim i inne gry oraz zabawy rodem z dzikiego zachodu. Oczywiœcie zdrowie konie zostało tradycyjnie wypite o północy. Po czym zaserwowano nam pieczonego prosiaka z kaszš gryczanš i dalej ruszyliœmy w tany. Towarzystwo bawiło się œwietnie do rana, choć stare konie powoli zaczęły ulatniać się już koło, godziny czwartej nad ranem, bo należało jeszcze zregenerować siły przed wtorkowym œledzikiem.

Gry i zabawy kowbojskie   Zdrowie Konia!   Prosię z kaszš gryczanš   Tańce do bialego rana

 

Zdjęcia: Pani Zgaga

Tekst: Olo

Opracował i na stronę wstawił: Olo

Dodaj komentarz