Wigilia starokońska przy basenie
18.12.2009
Andrzej Olszowski (Olo)
Oczywiście w tym roku Wigilia Starokońska zgodnie z tradycją musiała się odbyć. Zgodnie też z tradycją początkowo nie mogliśmy się zdecydować gdzie się odbędzie, było sto pomysłów, każdy natychmiast oprotestowany; bo „Za szafą” – to daleko, „U staruszków” – mało miejsca, a w ogóle nie lubimy się powtarzać, więc najlepiej byłoby gdyby świętować ją całkiem gdzie indziej, może poza Wrocławiem, a może w Rynku. Jedno było tylko pewne, że będzie w piątek 18 grudnia wieczorową porą, czyli o godzinie 18-tej. Ostatecznie długą a jałową dyskusję, przeciął Sheriff Heniutek, który zadecydował, że obok basenu na Chałubińskiego jest przytulna kawiarenka, gdzie dobrze dają zjeść, obsługa jest sympatyczna, dodatkowym atutem jest spory parking o tej porze zwykle pusty i tam będziemy świętować.
Tak więc zostało wszystko ustalone łącznie z jadłospisem i nawet pogodą. Fortpoczta uczciwej tegorocznej zimy zainaugurowała pierwsze opady śniegu, więc sceneria była jak należy. Zjechali z bliska i z daleka dzielni kowboje i urocze westwoomenki, by zasiąść przy wspólnym wigilijnym stole. Zebrała się prawie trzydziestka, częściej lub rzadziej spotykanych starych koni. Z tych rzadziej spotykanych przybyli Szmyrkowie, Majka Ogielska, Grzesiowie: Zyndwalewicz i Michalski („dentysta”), Mariola, a Iwona przyprowadziła Zbyszka, który wśród starych konie pokazał się po raz pierwszy, ale od razu zyskał pełną akceptację deklarując się jako pełnokrwisty ogier (jak zaznaczył na liście obecności). Nim zasiedliśmy do wigilijnej wieczerzy były liczne rozmowy i pogawędki, powitania, opowiadania. Omawialiśmy przyszłoroczne imprezy: Rajd Australijski i Bieszczadzki, Rajdobóz, Bale, Spęd jesienny, który ma ukoronować obchody 45-lecia założenia naszego AKJ-tu, itd., itd. Można było już deklarować swój udział w poszczególnych imprezach.
W końcu Sheriff zarządził rozpoczęcie wigilii. Opłatki zostały rozdane, złożyliśmy sobie życzenia. Jak zwykle – wiele szczęścia i radości na Święta i w roku przyszłym; udanych licznych imprez starokońskich i dużo zdrowia by w każdej z nich móc uczestniczyć, no i w ogóle wszystkiego najlepszego. Po czym zasiedliśmy za stołem, na którym pojawiły się wigilijne przysmaki – pyszny barszczyk z pasztecikiem, pierogi, smażony karp i inne świąteczne specjały. Wieczerzę uwieńczyła kawa lub herbata z ciastami i tradycyjnie owoce przyniesione przez Renię. Zjawił się św. Mikołaj który przyniósł w tym roku małe świeczki w kształcie choinek, lub gwiazdeczek i obdarował nimi wszystkich uczestników. Olek dojechał też jakoś z Monachium (samochodem) mimo niesprzyjającej pogody i przywiózł dla starych koni trochę łakoci i innych drobiazgów. Ze świetnym prezentem gwiazdkowym wystąpił Grześ dentysta – przygotował w dużej ilości kantyczki z całym obowiązkowym zestawem kolęd, więc repertuar kolędowy mieliśmy ułożony, a że głosy dopisały, wiec śpiewaliśmy kolędy długo, a tekst, nawet kilku zwrotek, nie stanowił tym razem żadnego problemu.
W tym samym czasie co my, wigilię starokońską świętowała również nasza warszawska filia: Staszka z Włodkiem, Ignaś, Kaszek, Jurek Tabor, Hanka Warszawianka. Zebrali się u Ignasia i był nawet projekt, żebyśmy połączyli się przez Internet i spotkali dzięki kamerkom by złożyć sobie życzenia „na wizji”. Problemy techniczne były jednak chwilowo nie do pokonania wiec skończyło się na telefonicznych życzeniach i odśpiewaliśmy im przez telefon jedną kolędę.
Czas mijał szybko i nim spostrzegliśmy się, pora była opuszczać gościnny lokal przy basenie kąpielowym. Żegnaliśmy się życząc sobie miłego spędzenia Świąt Bożego Narodzenia i rychłego spotkania w Szczawnie na Wielkim Balu Starych Koni, inaugurującym obchody roku jubileuszowego.
|